Hmm, tylko dlaczego większość aut ma normalne prześwity, duża część jest zawieszona wyżej, a tylko niewielka część jeździ "na glebie"? Może chodzi o bezpieczeństwo i komfort eksploatacji?
Ja podobnie jak Palec nie mam nic przeciwko glebie w nieswoim samochodzie, ale uważam że tak nie da się jeździć po polskich drogach. Wcale nie chodzi o przejeżdżanie dziur pełnym ogniem. Owszem, można się przemieszczać i może to być ekscytujące (zawisnę, nie zawisnę? urwę, nie urwę? w lewo był próg, a w prawo koleiny?) ale kiedy trzeba będzie spieprzać na pobocze, czy uciekać ze skrzyżowania, bo kamazu się kolory pomyliły, to nie ma czasu na martwienie się o zawias. Do tego gleba = twardo, a to nie wpływa zbyt dobrze na zdrowie nadwozia, w szczególności 125p, które wybitnie sztywne nie jest (chociaż dla mnie mistrzami są glebiący stare cabrio, typu escort czy kadett).
Mój punkt widzenia wynika z tego, że się nie znam. Nigdy nie jeździłem na glebie, ale raz zamontowałem gazowe amortyzatory ALKO do Skody Felicii, co sprawiło że plomby wypadali podczas jazdy. Po dwóch tygodniach kupiłem na tył ori amory, wtedy było OK.
Powtarzam, jak kto chce, niech jeździ, ale ja uważam że każde ekstremum podczas codziennej eksploatacji jest w równym stopniu efektowne, co nieefektywne.
A przy okazji, w moim Combo po 100 kkm wszystkie elementy zawieszenia są oryginalne, i nic nie wskazuje żebym musiał w najbliższym czasie coś wymieniać, mimo że to auto potrafi czasem 40 pełnych skrzynek piwa przewieźć, a ja prawie 100 ważę
