Wszystko zaczęło się od czasu gdy szukałem części do swojego groszka i jeżdżąc nim po auto złomach, mój Fiacik zrobił wielkie wrażenie na starszym Panie który go prowadził i powiedział, że mam zostawić mu swój numer jak będzie coś ciekawego zadzwoni. Minęło kilka tygodni dostaje telefon...
-Dzień dobry, dzwonie z auto złomu, Pan przyjechał do mnie tym zielonym Fiatem?
-tak zgadza się
-dostaliśmy właśnie fiata w kombi jest on kompletny, tylko był problem z odpaleniem, jakby potrzebował Pan jakieś części to zapraszam”
chwilę zastanawiałem się co by mi się przydało i tak zajęty innym zajęciem zapomniałem o tym, aż do następnego dnia gdzie wybrałem się z okazji dnia dziecka na Nowy Rynek, gdzie stały piękne odpicowane starsze auta. Tak się składa, że było tam sporo moich starszych znajomych i po dłuższych rozmowach nawinął się temat Fiata w kombi, który stoi na złomie. Po wymienieniu kilku zdań na temat tego modelu, pomyślałem szybko... jadę go zobaczyć no i 30 min później byliśmy już z bratem oglądać Fiacika.

Pamiętam jak kilka lat temu jeździliśmy takim Fiatem z kumplami i bardzo żałowałem, że oddali go na złom, bo samochód naprawdę mi się podobał, a teraz stoję przed takim, tylko jak go stamtąd wydostać. Panowie ze stacji powiedzieli mi, że nie będą robić mi żadnych problemów, tylko mam powiedzieć im czy da rade to załatwić i jakie dokumenty przygotować, żeby odzyskać samochód, który jest zezłomowany... Więc następnego dnia udałem się do wydziału komunikacji spytać się czy będzie taka opcja. Oczywiście Pani w okienku obsługująca mnie powiedziała, że nie da rady, jednak pomimo tego, że prędzej już znałem na to artykuł prawny upierała się, że nie da rady i nie mam zawracać jej głowy, dopiero wizyta u kierowniczki uświadomiła mnie, że da radę bez problemu. Pojazd zarejestruję na unikatowy, z racji tego że do rejestracji zabytka mi się nie spieszy. Chcę go zarejestrować na „białe tablice” ponieważ chcę się trochę nim nacieszyć i dopiero później zacząć remont. Wracając do tematu... Dowiedziałem się co będzie potrzebne do rejestracji i następnego dnia wróciłem na stacje demontażu pojazdów ratować kombiaka. Panowie nie chcieli mi robić pod górkę, ale cena na jaką mi wystawili fakturę, nie powodowała tego, że będę szedł z górki. Jednak Fiat to Fiat i miłość do tej marki oraz sam fakt, że jest to kombi, które już prawie wyginęło z naszych dróg namówiło mnie do zakupu. Zresztą Fiat na szrocię mówił do mnie „Uratuj mnie”





Myślałem, że będzie tragedia ale samochód okazał się w zadziwiającym mnie pozytywnie stanie blacharskim pomimo że został wyprodukowany w 1981r. Ma on jednak swój urok, ja to nazywam urokiem tamtych lat... Między innymi te lusterka, jakieś przyciski niewiadomego pochodzenia w desce rozdzielczej to jakiś „bajer” dla starszego pana który był poprzednio właścicielem (dowiedziałem się ze stacji demontażu pojazdów) Stan ten blacharski był mi znany z jednego powodu, który zauważyłem zanim go kupiłem, a mianowicie oryginalny kolor samochodu to kość słoniowa, ktoś już wykonał za mnie robotę, ale niestety farbą renowacyjną i w paru miejscach szpachel pęka... Czerwony kolor bardzo mi się podoba i pomimo oryginału to chyba nałożę mu coś w podobnym stylu.












Jak go kupiłem to wiedziałem, że silnik nie jest na chodzie (tak mi powiedzieli na stacji) gdy od razu do mnie przyjechał to próbowałem go odpalić, jakie było moje zdziwienie gdy włożyłem akumulator i po jakiejś minucie walczenia z silnikiem Fiat ożył, przejechałem się nim i byłem w ogromnym szoku jak to jedzie! Kieruje się tym jak moim zielonym Fiatem po kompletnym remoncie zawieszenia baa nawet ręczny działa, do tego opony prawie nowe (jeszcze są na nich te „dzyndzle”


Na koniec dodam zdjęcie tego niebieskiego bolida żebyście sobie nie myśleli że przedłużam remont kombiaka na rzecz jakiejś zachodniej fury, pozdrawiam.

