wczoraj rano szarik wyruszył w swoją ostatnią podróż...
ta historia powinna od początku wyglądać troszkę inaczej. niestety użytkowanie fiata na codzien przez 4 lata dało mu się we znaki... Remont tego egzemplarza, mimo że zaplanowany i przygotowywany od lipca został wyparty przez zdrowy rozsądek.
Oczywiscie do końca stawiał opory. Najpierw przy wyciąganiu foteli namęczyliśmy się z Klakierem, bo pogięte prowadnice skutecznie uniemożliwiały odpowiednie przesuniecie do przodu. Później strasznie nierówna praca silnika nieruszanego od kozienic - czyszczenie swieżo założonych swiec, wymiana kabli - jest ok.
W dzien wyjazdu od 6 rano walczyłem ze światłami. Wkoncu udało się, więc stacja, paliwo olej i jedziemy. Po drodze jesteśmy umówieni z Klakierem, Kantmanem i Ppfso.
Jakieś 60 km przed celem kolejna próba ze strony szarika. Bez żadnych wczesniejszych oznak, na autostradzie zaczynam nie miec mocy pod pedałem. Awaryjnych nie ma, bo KTOS popsuł

staczam się na pobocze, chłopaki za mną. Całe szczęście szybka diagnoza i licha proba ze strony fiata - skonczyło się paliwo bez ostrzeżenia. Bańka w bagażniku, wiec zalewamy i lecimy dalej, juz bez wiekszych przygód.


i tak już został

Powrót również należy uznać za udany

W tym miejscu chciałbym podziekować Ppfso, Kantmanowi i Klakierowi za wspólną wycieczke i dużo smiechu po drodze!
czas zamknąć ten temat. Może jeszcze kiedyś...